Dziś jestem już mamą naszej małej córeczki Chelsea Blanki Ward. Tak oboje z Darcy'm doszliśmy do wniosku , że ona powinna nosić jej imię przynajmniej drugie. Odnośnie Darcy'ego jesteśmy razem , wybaczyłam mu. Kiedy go zobaczyłam po tak długiej przerwie to było najbardziej emocjonujące spotkanie od miesięcy. Tak długo go nie widziałam ,że rzuciłam mu się w ramiona. Kochałam go takiego jaki był i on. Ucieszył się , że mamy małą córcie. Opiekował się nią jak tylko potrafił i na ile pozwalały mu jego ręce. Mógł nosić ją na rękach , usypiać. Trochę mnie odciążył. Wyjechaliśmy do jego rodzinnej Australii by jemu było lepiej. Wiadomo jego On był teraz dla mnie najważniejszy tak samo jak nasza mała kruszynka.
Obudził mnie płacz naszej córki , wstałam z łóżka wzięłam ją na ręce bujałam ją na rękach. Po chwili się uspokoiła. Uśmiechałam się do niej , a ona uśmiechnęła się do mnie. Przebrałam ją , nakarmiłam i położyłam ją z powrotem do kojca. Wyglądała tak spokojnie , była taka mała i krucha. Na początku bałam się ją brać na ręce ale z czasem nauczyłam się tego. Poszłam się ubrać , wykąpać i ogólnie ogarnąć. Kiedy skończyłam pomogłam Darcy'emu w podstawowych czynnościach. Wiedziałam , że nie chciał mojej pomocy ale ja nie potrafiłam inaczej. Nie mogłam mu nie pomagać. Kochałam go i zawsze będę. To co się stało nie zmieniło moich uczuć do Niego.Zakochałam się w jego sposobie bycia , w jego charakterze a nie w ilości pieniędzy , które miał w portfelu.Mamy wspaniałą córkę więc to też w pewien sposób umocniło nasze uczucia.

- Ty nie możesz?? - spytał mnie
- Umówiliśmy się przecież , że to JJ będzie Cię woził - przypomniałam mu - A po za tym umówiłam się z Sealy , że wyjdziemy w końcu na wspólny spacer . Weźmie Maxa a ja Chelsea - dodałam
- Okey okey nie tłumacz się - uśmiechnął się
- Oj Darcy - puściłam mu oczko
Później przyjechał JJ brat Darcy'ego i zabrał go ośrodka gdzie odbywała się jego rehabilitacja . Choć wydawało się , że Darcy pogodził się ze swoją niepełnosprawnością ale w głębi duszy miał nadzieje ,że lekarze coś wymyślą by postawić go na nogi. Mnie nie potrafił okłamać widziałam to w jego oczach. Kiedy przyszła po mnie Sealy wyrwała mnie z moich rozmyślań. Wzięłam przygotowany wcześniej wózek , zapakowałam najważniejsze rzeczy dla dziecka i pojechałyśmy na spacer.
- Opowiadaj jak się Wam układa ?? - spytała kiedy szłyśmy piaszczystą plażą
- Jest dobrze - uśmiechnęłam się
- Pomaga Ci przy małej ?? - spytała
- Na tyle ile może to tak - wyjaśniłam
- Dobrze , że jesteście razem - uśmiechnęła się - Kiedy Cię przy nim nie było jeździł smutny , nie wierzył w siebie i w tą całą rehabilitację , a teraz kiedy jesteś z powrotem wygląda dużo lepiej - dodała
- Nie mogłam bez Niego żyć - powiedziałam
- Zauważyłam przecież bez niego wyglądałaś jak siedem nieszczęść - zaśmiała się
- Dzięki - pokazałam jej język
- Wy żyjecie jak w symbiozie kiedy jedno jest smutne to drugie też - wyjaśniła
- Widocznie tak musiało być - poruszałam bezradnie ramionami - A co u Chrisa dawno Go nie widziałam ?? - zmieniłam temat
- Dobrze cały czas odpoczywa fizycznie i psychicznie - wyjaśniała
- Wiem , że nie lubi o tym mówić ale ja wiem , że bardzo przeżył to co się stało z Darcym - powiedziałam
- Nawet nie wiesz jak. Chciał przestań jeździć na żużlu - powiedziała niedowierzająco
- Nie tylko on się nad tym zastanawiam ale znam go i wiem , że Darcy przegadał mu do rozumu - uśmiechnęłam się poprawiając małej kocyk
- Nie mógł inaczej to jego przyjaciel - zaśmiała się cicho -Śliczna jest - pochwaliła mnie i nieobecnego Darcy'ego
- Dzięki - uśmiechnęłam się
- Chciałabym mieć taką małą księżniczkę - rozmarzyła się
- W czym problem ?? - spytałam - Przecież wiesz jak to zrobić - dodałam
- Niby tak ale Chris ledwo zaakceptował jedno z resztą wiesz jak to wyglądało - odparła
Dobrze wiem jak to wyglądało , Chris nie mógł przyzwyczaić się do tego , że zostanie ojcem. Chodził razem z Darcy'm po klubach, dużo pili , ryzykując przy ty rozwój własnej kariery. Razem z nimi chodził też Tai Woffinden ale on po śmierci ojca się uspokoił i przestał imprezować. Chrisa a przede wszystkim Darcy'ego nic nie trzymało. Choć Sealy cierpiała to on tego nie widział , dopiero po narodzinach Maxa , Chris wydoroślał , a Darcy był zawieszony w próżni , więc znalazł sobie innego kolegę do picia - Nicka.
- Dużo się zmienił od tamtego czasu , wydoroślał - powiedziałam - Jak nie teraz to kiedy?? -spytałam
- Sama już nie wiem - powiedziała siadając na ławce
- To nie myśl tylko przejdź do czynów - uśmiechnęłam się
Z daleka zobaczyłam dobrze znaną mi trójkę mężczyzn. Mój kochany Darcy jego brat JJ oraz przyjaciel Chris. Pomachałam im ręką by do nas podeszli.
- Hejoho - przywitałam się ze wszystkim , przy czym Darcy'ego pocałowałam w policzek
- Dobrze wyglądasz - zauważył Chris
- Dzięki ty też - uśmiechnęłam się - Odpocząłeś - zauważyłam
- Trochę napewno - uśmiechnął się - Chelsea ma szczęście , że jest podobna do Ciebie - mruknął
- Niby dlaczego ?? - odparł Darcy
- Bo jak by miała rude włosy miałaby przechlapane - zaśmiał się
- I tak byłaby śliczna - wtrąciła rozmarzona Sealy
- No właśnie - uśmiechnęłam się do swojej córki
Bujałam córkę w wózku delektując się ciepełkiem jakie było w Brisbane w rodzinnym mieście Darcy'ego. Dla niego było za zimno w Anglii więc przenieśliśmy się tutaj , ja też lubiłam ciepłe klimaty więc ucieszyłam się z naszej wspólnej decyzji. Brakowało mi tylko jednego - mojej mamy. Kochałam ją bardzo i chciałam być jak najbliżej niej, a jestem na drugim końcu świata. Ona w Polsce , a ja w Australii. Jedno nie pocieszało , że przyjedzie do nas na święta. Może będą bez śniegu ale będą w rodzinnym gronie. Tak jak to powinno wyglądać.
- Zawiesiłaś się - machał mi ręką przed twarzą mój przyszły szwagier
- Przepraszam zamyśliłam się - oznajmiłam
-Znów myślałaś o Blance ?? - spytał delikatnie Chris
- Nie - skłamałam
Jej też mi brakowało , tak bardzo że kiedy widziałam małego Justina ich wspólne dzieło chciało mi się płakać. Był do niej naprawdę podobny. Wychowywał się bez matki , która kochała go ponad życie. To wiedziałam. Chciałam żeby teraz była z nami. Powinna tu być.
- Znów to zrobiłaś - zaśmiała się Sealy
- Myślałam o Blance - oznajmiłam wstałam z ławki i poszłam w stronę oceanu.
Chciałam zostać sama , nie chciałam by widzieli moje łzy w szczególności Darcy , ponieważ on nie mógł się załamywać. Przy nim musiałam być silna i taka byłam. W pewnym momencie poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. Odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa.
- Jak tam?? - spytał
- Kiepsko - uśmiechnęłam się blado
- Widzę ale nie możesz tak tego rozpamiętywać - powiedział
- Jak niby tyle razem przeżyłyśmy i mogłyśmy przeżyć a teraz jej nie ma. To niesprawiedliwe - po moich policzkach popłynęły łzy
- Może tak miało być , gdyby nie umarła nie było by Cię tutaj tylko pewnie siedziałabyś w Toruniu - wyjaśnił
- Postaw się na moim miejscu , co byś zrobił gdyby to Darcy umarł?? - spytałam go całkiem poważnie
- Pewnie to samo ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Ona na nas patrzy z góry i na pewno się cieszy , że ty i Darcy do sobie wróciliście - stwierdził
- Mogę się tego domyślić ale tylko i wyłącznie domyślić bo nigdy mi tego nie powie- odparłam
- Mam pomysł , masz jakąś kartkę?? - spytał
- Ta a co?? - spytałam
- Napisz na niej co chciałabyś powiedzieć Blance i nie czytaj jej na głos po prostu ją spal - wyjaśnił
- Wymyśliłeś to na poczekaniu?? - zdziwiłam się
- Nie osoby zmarłe są przy nas więc ona to zobaczy. Uwierz mi pomoże Ci - powiedział i zostawił mnie samą
Wyjęłam kartkę i długopis. Na początku nie wiedziałam co napisać ale z każdym zdaniem się rozpisywałam.
Kochana Blanko!
Chciałabym Ci tyle powiedzieć. Może na początku powiem jak bardzo mi Ciebie brakuje. Tęsknie ze chwilami gdy byłyśmy razem. Pocieszałaś mnie kiedy byłam w najgłębszym dołku, a teraz kiedy Cię potrzebuje Ciebie ze mną nie ma. Twój synek jest wspaniały , mały Justin rośnie jak na drożdżach. Jest taki podobny do Ciebie,nie martw się Doyley opiekuje się nim bardzo troskliwie.
Kocham Cię
Gdy skończyłam pisać spaliłam kartkę. Było mi lepiej ale nie wiem czy z powodu , że napisałam tą kartkę czy z powodu pogody. Podeszłam do reszty.
- Przepraszam Was - powiedziałam siadając na ławce obok Sealy
- Nie masz za co wszyscy wiemy jak Blanka była Ci bliska - powiedział Darcy łapiąc mnie za rękę
- Dziękuje za zrozumienie - uśmiechnęłam się do niego
Resztę popołudnia spędziliśmy w miłej atmosferze. Rozmawialiśmy wspominając czasy kiedy wszyscy byliśmy inni. Kiedy Darcy jeździł na żużlu , kiedy ja za nim biegałam. Śmialiśmy się wspominając te czasy. Państwo Holder odprowadzili nas do domu, wcześniej JJ musiał jechać do domu.Gdy już dotarłam do bezpiecznego miejsca byłam wdzięczna. Tutaj nie musiałam udawać , że jest dobrze. Nakarmiłam małą i uśpiłam ją. Miałam teraz parę chwil dla siebie. Usiadłam na sofie w salonie i włączyłam telewizor. Po pewnym czasie przyjechał do mnie Darcy pomogłam mu usiąść na kanapie. Dałam mu buziaka w policzek i uśmiechnęłam się. Siedzieliśmy tak ramię w ramię kiedy mała rozpłakała się . Poszłam do niej. Wzięłam ją na ręce , zmieniłam pieluchę i uśpiłam. Poszłam przyszykować nam kolację. Zjedliśmy ją w ciszy , Darcy nie był jaki sam jak na początku. Miał minę jakby chciał mi coś powiedzieć ale nie chciałam pytać. Bałam się co to będzie. Później położyliśmy się do łóżka. Odwróciłam się do mojego chłopaka i przytuliłam się ale ten nie objął mnie tak jak zwykle. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego.Żadnej reakcji. Ze złością wyszłam z łóżka i udałam się do pokoju gościnnego. Tam położyłam się do łózka i płakałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz